Nazwisko Mistrza Błaszczaka plasuje się tuż obok Akiby Rubinsteina, Adolfa Anderssena i Józefa Kochana, które wśród polskich szachistów nie są nikomu obce. Każdy z nich obecnie posiada swój memoriał, a turnieje odbywane w ich czasie są największymi zawodami w Polsce. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego kim był pierwszy z wymienionych.
Nie chciałbym przedstawiać jego osobistości jako wybitnej postaci szachowej o licznych sukcesach, nie chciałbym też pisać o jego zaangażowaniu w Polski Związek Szachowy i całą infrastrukturę szachów. Wszystkich tych rzeczy można dowiedzieć się wpisując w wyszukiwarkę odpowiednie słowa. O ile to możliwe – przedstawię po krótce podejście pana Czesława do nauki szachów, to jakim był nauczycielem.
Mówi się, że dobry mentor potrafi przekazać posiadaną wiedzę i może każdego nauczyć danego przedmiotu. Nie będę podważał takiego stwierdzenia, ale Mistrz Czesiu prócz tego, przede wszystkim potrafił ludzi zainteresować tym o czym mówi. Stwarzał miłą i ciepłą aurę na zajęciach. Nie były one drętwe i suche jak większość, z którymi mamy do czynienia. Był cierpliwy i przyjacielski dla wszystkich swoich uczniów i sympatyków szachów. Na jego lekcje ludzie przychodzili nie z przymusu, a z własnej woli. Przecież były to zajęcia nadobowiązkowe, a pomimo tego jego sala zawsze była pełna.
Podczas jednych z zajęć do MDK przy ulicy Kołłątaja trafiła osoba, która całkowicie zaabsorbowana Mistrzem Błaszczakiem, już jako nastolatek postanowiła, że będzie w ten sam sposób podchodzić do innych ludzi. Darzyć ich sympatią, udzielać wsparcia i sprawiać, by inni chętnie go słuchali.
Niestety jakieś 10 lat później, w tym samym Młodzieżowym Domu Kultury Czesław Błaszczak podczas zajęć dostał zawału serca?