Szachowy: Bobby Fischer

Nie powinno w nikim budzić wątpliwości, że Bobby Fischer to najwyższej klasy zawodnik szachowy jaki kiedykolwiek stąpał po tej planecie. Jego wyniki do momentu, gdy pokonał Spasskiego w Reykjaviku, w meczu o Mistrzostwo Świata pokazują siłę gry jaką reprezentował i o ile przewyższał poprzednich czempionów zasiadających na szachowym tronie. Sylwetka Fischera wzbudza większy podziw niż Alechina i Stautona. Jego oddanie grze było bardziej widoczne niż u Capablanci czy Steinitza i o nikim wcześniej – ani później – tak szybko nie zaczęli pisać biografii.

Bobby był enigmatycznym geniuszem, który dotychczasową grę podniósł na niewyobrażalnie wysoki poziom. Zdobył tym samym pierwsze strony światowych gazet i to właśnie dzięki niemu podwoiła się liczba szachistów na całym Zachodzie. Popularyzując grę, którą tak bardzo kochał, wpłynął również znacznie na literaturę szachową. Od grudnia 1970 roku kiedy zaczął swoją drogę po tytuł Mistrza Świata narodziło się wiele nowych magazynów szachowych, w ogromnej ilości gazet zaczęto prowadzić o nich rubryki, a tematyczne książki zaczęły pojawiać się w sklepach jak nigdy przedtem.

Napisać o nim można całą książkę, o jego życiu, zachowaniu i pasji. Podziękujmy jednak Bobby’iemu przede wszystkim – za piękno jego gier, przejrzystość planów podczas partii i genialne idee – które czynią z niego artystę, dokładnie na tym samym poziomie co Rembrandt czy Shakespeare.