Rozliczenie z KUR.ą 2023.
APOLOGIA – czyli niewinność obwinionego nauczyciela fizyki imć Pana Wojciecha Babijczuka metamatematycznie udowodniona.
Ową obronę musiałem napisać, bowiem nie skromnie uważam, że uczniowie moi z 12 LO zdolniejsi są do rozsądniejszego myślenia, niż oskarżyciele.
Bezpośredni SKUTEK.
30 marca 2023 roku o godzinie 1830 zaśpiewałem, „żart”, a oni z niewiarygodnym krzykiem odpowiedzieli.
Zarzut: Na KURZe użył wulgaryzmów i prześmiewczych tekstów, które nijak się mają do obowiązku dbania o kształtowanie u uczniów postaw moralnych.
Definicje, aksjomaty, założenia:
- Długo już na tym padole łez trudnię się uczeniem fizyki, więc najpierw chciałbym żeby się ktoś mądry, a uczący fizyki znalazł, co by te powyższe [podkreślone] słowa rozumiał!
- Nie przystoi wiekowi mojemu występować przed rozumem moich uczniów i kłamać.
- Bóg tylko jest mądrym. Rozum ludzki mało albo wcale nic nie znaczy w sporach międzyludzkich.
- Bogu jednak jestem więcej posłuszny niż wam oskarżyciele, za ten post więc niektórych z was przepraszam.
- Bóg mnie wezwał, abym poznał, a nie domyślił się prawdy, i dopełnił mojego przeznaczenia.
- Bogu muszę więc być więcej poddany niż wam fałszywi oskarżyciele i dopóki tylko żyć będę, i sił nie utracę, nie przestanę szukać prawdy, jak pewien „dyro” złamał godność kobiet, a mnie o to fałszywie oskarżył, nota bene ustami innych.
- Bardzo mocno wasze oskarżenia mówią do przekonania urzędnikom w kuratorium, bowiem prawdy, słowem mówiąc, żadnej nie zwierają.
- Do sądu dyscyplinarnego w oświacie kuratoryjnej nie idzie się po sprawiedliwość, ale po wyrok.
- W obronie prawa i sprawiedliwości wolałem narazić się na niebezpieczeństwo oddalenia z dobrego i humanistycznego liceum, by w kajdanach „zawieszenia” nie zgodzić się z oskarżycielami na tak wielką niesłuszność.
- Często osobowość przemawia głośniej niż wygląd.
- Ten jest obowiązek sędziego; do mówcy należy prawdę mówić, do sędziego wysłuchać.
- Oni napełnieni szaleństwem, jak powtarzam w tym poście, żadnej nie wyrzekli prawdy.
- Jako dobry trener odchodzę od ludzi, którzy mnie nie cenią. Oni nie znają mojej wartości, ale ja ją znam.
- Z mych ust więc usłyszycie ją całą, ręczę wam, nie w wyszukanych, wyrazach, nie w sztucznie i ozdobnie ułożonych, jakich oni używali, lecz w prostych i zwyczajnych.
- Niesprawiedliwością jest nastawać na zawieszenie niewinnego człowieka.
- Zachowuję zimną krew, szczególnie gdy w rywalizacji gra ktoś nieczysto.
FAKTY!
- Wyjaśniam więc wam – moi uczniowie, co mi sławę, a co nieprzyjaciół zjednało. Posłuchajcie‼!
- Dwoistych mam oskarżycieli: jednych, których dopiero co słyszeliście, drugich – jak się dowiedziałem – od dawna mi nieprzyjaznych.
- Wielu bowiem obwinia mnie od dawna, w niczym nie oszczędzając zmyślania.
- Nie wierzą w Boga to pewność. Do tego, są oni tak liczni i od dawna usiłują mnie już poddać w waszą nienawiść.
- Wpoili w was – drodzy uczniowie – fałszywe uprzedzenie, że Wojciech Babijczuk, pewien marny fizyk, chce zbadać rzeczy nadziemskie, czyli jak Zdzichu od roku łamie godność kobiet!
- A ja chcę tylko dojść, do tego, co się ze światem nauczycieli dzieje, że milczą w pokoju nauczycielskim i fałsz za prawdę uznają.
- Pierwszy raz dopiero występuję teraz, przed waszym sądem, jako sześćdzięcioletni starzec, nie znam więc sposobu, w jaki się wśród prawników przemawia i postępuje, tworząc pisma procesowe. Odkrywam tylko, że każda wiedza jest piękna.
- Sędziowie nie zważajcie więc na kształt moich wyrażeń, które mogą być rozmaite: zaklinam was jednak o to, i zdaje się, że słusznie czynię. Zwróćcie tylko całą swoją uwagę na to, czy mówię prawdę.
- Z wielu fałszów, które wymyślili, nad tym się zdziwiłem najbardziej, gdy mówią, że się strzec potrzeba, byście się Wy –moi zdolni uczniowie – nie dali uwieść mojej mądrej wymowie, bowiem „oni – oskarżyciele” nie podważają moich kompetencji. Sądzę, że dali przez to dowód największej swojej bezczelności.
- W pokoju nauczycielskim oskarżyciele fałsz utrzymują i powielają.
- Owszem, trzeba mądrym sędziom ukazać stan sprawy i o prawdzie przekonać: nie na to bowiem zasiadają w sądzie, aby ze sprawiedliwości łaski komu świadczyli, lecz aby ją ściśle wymierzali: bo przysięgają, że dla nikogo względnymi się nie okażą, ale podług praw wyrokować będą.
- Oskarżyli fizyka, który się nie bronił. [bowiem nie miał możliwości]
- Moi oskarżyciele, jak we wszystkim, co mi zarzucali: byli, są i pozostaną na zawsze bezwstydnymi.
- Ja od zawsze jednak jestem obowiązany prawom ulegać, ale uważam, że nie powinienem się bronić, przecież oskarżenia są fałszywe, a już na pewno nie udowodnione.
- Najgorszym z tego wszystkiego jest fakt, że w tzw. procesie wyjaśniającym nie można poznać nawet ich nazwisk i wymienić, potrzebny był więc jakiś pieśniarz komedii na KURZe.
- Nie znając więc tych, co przez zazdrość, dla oczernienia mnie, zaszczepili w was, złe o mnie mniemanie, musiałem zaśpiewać, aby ktoś mnie usłyszał.
- Godny nagany nierozsądek, uważam za zły, gdy oskarża cię ten, którego nie znasz.
- Od czterech miesięcy już trochę zasmucony jestem, że wyśpiewaną prawdą narobiłem sobie nieprzyjaciół.
- Tak szukając prawdy w pokoju nauczycielskim, zjednałem sobie wiele zawziętej i nieubłaganej nieprzyjaźni. Z niego to poszło mnóstwo fałszywych przeciw mnie zarzutów i ów tytuł „błazna”, którym mnie humaniści mianują.
- Wyśmienici poloniści nie tylko w 12 LO uczą, że poeci nie przez rozum wiersze składają, lecz przez dar natury i zapał, który ich unosi podobnie jak wieszczków, także przepowiadają wiele rzeczy pożytecznych, ale wcale nie rozumieją tego, czego uczą.
- Co opisuję w tym w poście, nie spodoba się zapewne niektórym niemądrym i zdawać się będzie zapewne jako wręcz chełpliwe: jednak zawsze fakt nieprawnego i bezpodstawnego zawieszenia jest i pozostanie prawdą.
- Młodzież najbogatszych obywateli, mająca najwięcej sposobności nabycia nauki, zbiegła się do mnie na wieczorny występ.
- Wielu młodych lubi długo przy mnie przebywać, widzieliście i słyszeliście. Wyśpiewałem prawdę, a oklaski świadczyły o tym, że im się podoba słuchać, gdy wytykam tych, co uchodzą za mędrców, a nie są nimi.
- Obwinienie! Występem działam, śpiewam psując młodzież jest nieprawdziwe, albowiem źli czynią coś złego tym, z którymi przebywają, a dobrzy zawsze coś dobrego!
- Prawo każe tylko tych, co zasługują na karę, a ja jeśli zasłużyłem, to tylko na napomnienie.
- Mędrzec, pozna, że ja na występie z nich tylko żartuję.
- Mądry uczeń wie, mój występ żart tylko okazuje.
- Mądry wie, że ja postępując z godnością uczciwego człowieka, broniłem sprawiedliwości i wiem, że należy o nią dbać jedynie.
- Zdzicha, Edytę, Magdę, Kasię,… uważam za potwarców bez granic, i że skargę przeciw mnie podali przez skłonność zbytnią rzucania na drugich potwarzy, przez niepowściągliwość swej mowy i własną lekkomyślność.
- Powstała przeciw mnie zacięta wielu nienawiść!
- Potwarze te jednak pochodzą z zazdrości!
- Śpiewając, nie obawiałem się utraty pracy, bo ona w oświacie niczym innym nie jest, jak udawać się za mędrca, a nim nie być.
- Jednak niebezpieczeństwo utraty pracy wolę, a nie patrzyć na to, czy można żyć uczciwie i postępować nikczemnie niczym „Zdzichu i spółka”.
- Wolałem przez młodych być wyśmianym na KURZe i potem jako próżny ciężar na korytarzach 12 LO już nie chodzić.
- Wolę jednak żyć uczciwie i postępować, jak na dobrego człowieka przystoi.
- Znieważać i nie słuchać lepszego od siebie człowieka, w polskiej oświacie jest największym złem i hańbą.
- Więc zła, którego się boję, czytaj bycie z nieuczciwymi ludźmi, będę unikał, bo wiem, że jest złe.
- Od odszkodowania nie odstąpię, choćbyście mnie tu zaraz uwolnili, twierdzę, że skoro mnie oskarżyciele zawiesili, puścić bez kary już nie mogą.
- Panie dyrektorze nie wstydzisz się myśleć tylko o pieniądzach, abyś ich miał jak najwięcej, o sławie i honorach, abyś się z nich wynosił, ale o rozumie i o duszy, abyś ją udoskonalił nie myślisz.
- Panie dyrektorze w 5 różnych sądach wykażę, że nie masz w sobie cnoty i w mowie ją tylko przed młodymi udajesz, rzecz najważniejszą mało sobie ważysz, a niewartą niczego wiele sobie cenisz.
- W wyśpiewanych piosenkach zajmuję się żartobliwie przekładaniem wam, młodym i starym, byście nie pierwej mieli staranie o ciele, o pieniądzach lub czym innym, nim o własnej duszy, aby była dobrą.
- Zapewniam was słuchacze mojego koncertu, że nie z bogactw cnota, lecz bogactwo z niej pochodzą i wszelkie inne dla ludzi tak prywatne, jak publiczne dobra.
- Od 43 lat uczę żartobliwym śpiewem, i nie przestanę tego robić, choćbym nawet kilka razy miał umierać.
- Z liczby Mickiewicza, oraz z tego o co mnie oskarżają, widać wyżej jasno i wyraźnie, jak ktoś tylko czyta ze zrozumieniem, nie potrzebuję już więcej z zarzutu się oczyszczać.
DOMÓWIENIE PO OSĄDZENIU
- Spodziewałem się od września podobnego wypadku, ale szantażu styczniowego nie wymyśliłem.
- Za cóż więc powinienem być skazany? Za to, że umiejąc żyć, byłem zawsze czynny, tylko nie dbałem o to, czego Zdzichu ze swoją spółką naucza, za czym się inni uganiają, to jest o bogactwa, zyski, urzędy, i inne! Za to, żem nie należał do żadnego ze spisków i buntów w Oświacie IV Rzeczypospolitej, bom się uważał zbyt uczciwym, bym miał dla ocalenia nie przyjąć kary zawieszenia.
- Uczniowie sprawiedliwie wartość mej zasługi ocenicie! Nie byle jakiej żądam zatem nagrody, lecz takiej, która by dla mnie była odpowiednią.
- Tylko ja wiem, żem względem nikogo z umysłu nie popełnił żadnej niesprawiedliwości, lecz was oskarżycieli o tym przekonać nie umiem, bo zbyt mało mi czasu daliście do śpiewania.
- Mam filozoficzną zagwozdkę jak oskarżycielom wybić z głowy wielkie przeciw mnie fałszywe zarzuty?
- Lecz w tym razie przywiązanie do życia zbyt by mnie musiało zaślepić, iżbym nie poznał, że kiedy wy, współrodacy moi z jednego pokoju nauczycielskiego, nie mogliście znieść towarzystwa i rozmów moich, które wam się tak znienawidzonymi i naprzykrzonymi stały, że się teraz od nich uwolniliście, mądrzy łatwo je znosić umieli. Niestosownym nareszcie jest wygnanie dla mnie, w tym wieku opuszczać ojczyznę, żyć na wygnaniu i jak nędzny tułacz od szkoły do szkoły chodzić. Wiem jednak dobrze, że dokądkolwiek bym się nie udał, młodzież będzie cisnąć się na moje koncerty. A gdybym przed nią stronił, wyrobiłaby mi u swoich starszych wygnanie.
- Śpiewem było Was trudniej przekonać. tym więcej nie uwierzycie moim wyrazom. Gdy jednak wam powiem, że w takim być stanie jak Wy, jest to samo, co być nieposłusznym Bogu, sądząc, że z was żartuję.
- Jeszcze dodam, że największym jest dobrodziejstwem dla mnie fizyka, człowieka – móc codziennie mówić o cnocie i tym wszystkim o czym mnie słyszeliście mówiącego, śpiewającego i zastanawiającego się nad sobą samym i innymi (bo życie bez tego nie jest godnym życia).
- Ja odchodzę – zawieszony, jakeście mnie osądzili, – ale czysty! A oskarżyciele zaś chodzą okryci hańbą niegodziwości i niesprawiedliwości, bo ich prawda już potępiła.
- Mantyka mi nakazuje powiedzieć, dyrektorze przez małe d, żyjesz w mniemaniu, że się uwolniłeś od zdania sprawy z twojego czynu niszczenia godności kobiet. Błąd.
- Powiadam także: oskarżyciele znajdzie się później wielu takich, co was potępią.
- Będą oni względem was [tym] gwałtowniejsi, im są młodsi, a wy z tego więcej niż teraz ja mieć będziecie przykrości.
- Jeżeli sądzicie, że przez zawieszenie mnie w pracy zapobiegniecie wyrzutom, które by wam robiono, źle żyjecie, i mylicie się w zdaniu!
- Tak przepowiedziawszy, co się stanie na przyszłość z wami, którzyście mnie za winnego uznali, odchodzę z radością do innej szkoły!
- Umrzeć bowiem jest jedno z dwojga: albo nie być niczym i nie mieć żadnego czucia, albo jak mówią, jest przejściem duszy do lepszego świata.
- Dla dobrego człowieka nie masz nic złego, ani w tym życiu, ani po śmierci i że sprawy jego Bóg nigdy nie zaniedbuje.
EPILOG
[Żart – na KURę w 2024] Żaden biolog nie wie, jakim sposobem moi oskarżyciele się rozmnażają!